Znakomita artystka Hanka Ordonówna w programie „Polacy w Libanie”
Hanka Ordonówna urodziła się 25 września 1902 r. w Warszawie, zmarła 8 września 1950 r. w Bejrucie.
Tak naprawdę nazywała się Maria Anna Tyszkiewiczowa, z domu Pietruszyńska, jednak jako piosenkarka, aktorka i tancerka posługiwała się pseudonimem Hanka Ordon. Natomiast jej pseudonim literacki to Weronika Hort.
Od 1908 r., jako sześcioletnia dziewczynka, uczęszczała do szkoły baletowej. Jako szesnastolatka debiutowała w kabarecie Sfinks, piosenką „Szkoda słów”. Sukcesu doczekała się występując przez rok w Teatrze „Wesoły Ul” w Lublinie, gdzie zyskała popularność jako wykonawczyni piosenek o tematyce żołnierskiej. Publiczność szalała, gdy śpiewając piosenki patriotyczne rozdawała kwiaty.
Po sezonie wróciła do Warszawy. Niestety, zrozumiała, że nie ma dla niej miejsca w rodzinnym domu. Dla ojca, zwykłego kolejarza, córka artystka to wielki wstyd. Hanka żegna się więc z matką i gdy ojciec jeszcze śpi opuszcza raz na zawsze rodzinny dom. Uwagę zwróciła na nią ekscentryczna poetka Zofia Bajkowska, która postanowiła dać młodej Ordonównie kwaterę i wesprzeć jej karierę. W czerwcu 1919 r. ponownie występowała w Sfinksie, a 21 lipca 1920 r. w słynnym później kabarecie Qui pro quo, z którym związała się na niemal dziesięć lat. Hanka czarowała uśmiechem, kochali się w niej wszyscy, uwielbiały ją nawet kobiety. Jej głos, w górnym rejestrze falset dziecka, w dolnym czarował jak głos syren z historii Odyseusza. Dlatego wykonanie każdej piosenki przez nią było specyficzne, po prostu niepowtarzalne. Recenzenci nazywali ją wcieleniem miłości, podkreślając jej kunszt w szczodrym rozdawaniu swych ponętnych wdzięków.
Ogromną rolę w ukształtowaniu jej scenicznej dojrzałości odegrał Fryderyk Jarosy, który się w niej zakochał. Dzięki niemu Hanka Ordonówna stała się gwiazdą. Jednak ich miłość nie przetrwała próby czasu. Jarosy poznał nową, wschodzącą, młodą gwiazdę i zostawił dla niej Hankę. Wydawało się, że Ordonówna nie da rady podnieść się z depresji w jaką popadła po rozstaniu z ukochanym, ale pewnego dnia dociera do niej po spektaklu jeden z wielbicieli i wręcza napisane przez niego polskie słowa nieznanego dotąd hiszpańskiego tanga „Uliczka w Barcelonie”. Tajemniczym wielbicielem talentu Hanki Ordonówne, okazał się arystokrata hrabia Michał Tyszkiewicz – wkrótce jej mąż. Gdy na scenie legendarnego Qui Pro Quo Hanka wykonała nieznane dotąd rytmiczne hiszpańskie tango oklaskom publiczności nie było końca.
Hrabiowska rodzina Tyszkiewiczów nie od razu zaakceptowała małżeństwo Michała z artystką wywodzącą się „z plebsu”. Jednak Hanka powoli, ale systematycznie, zdobywała nie tylko serca poszczególnych członków rodziny męża, ale również serce pałacowej służby. Mimo tego, że została hrabiną i nie musiała na siebie pracować, to nigdy nie przestała śpiewać. Nagrywała dla polskich filii czołowych europejskich wytwórni płyt, m.in. Parlophone. Występowała również na scenie w rolach dramatycznych.
Od 1931 r. dawała indywidualne koncerty i recitale w wielu miastach Polski, a także odbywała zagraniczne tournée w najważniejszych stolicach europejskich krajów, i nie tylko. Po jednym z koncertów w Paryżu dziennikarz Le Figaro napisał; „Gdyby językiem ojczystym Hanki Ordonówny był francuski na pewno zawojowałaby cały świat”.
U szczytu kariery Hanki Ordonówny, swoje pierwsze sukcesy odnosi świat filmu. Wydaje się czymś naturalnym, że również tam nie mogło zabraknąć Hanki. Nieprzemijającą sławę dało jej wykonanie piosenki „Miłość ci wszystko wybaczy” z filmu „Szpieg w masce” (1933). Piosenka ta stała się w pewnym sensie wizytówką Hanki Ordonówny. Z tego filmu pochodzi także drugi przebój, „Na pierwszy znak”.
W 1937 r. Ordonówna ciężko zachorowała na gruźlicę. Małżonek Michał zabrał ją w podróż do południowych Włoch, gdzie dzięki sprzyjającemu klimatowi, wspaniałej włoskiej atmosferze, intensywnej opiece męża i lekarzy, udało jej się wyleczyć. Swoją rekonwalescencję skomentowała słowami: „Uzdrowili mnie ludzie uśmiechnięci”.
Po powrocie do zdrowia koncertowała w Stanach Zjednoczonych, skąd powróciła do Polski w sierpniu 1939 r. W listopadzie 1939 r. aresztowało ją gestapo. Z więzienia wyszła w lutym 1940 r. dzięki interwencji męża u króla Włoch Wiktor Emanuel II, z którym rodzina Tyszkiewiczów była spokrewniona. Ponoć król Wiktor Emanuel II interweniował u samego Hitlera, prosząc o jej uwolnienie. Wyjechała do Wilna. Po aneksji Litwy przez ZSRR NKWD aresztowało jej męża i wywiozło do Moskwy. Władze sowieckie zwróciły się do Ordonówny z propozycją koncertów w Moskwie. Po początkowych wahaniach artystka zaakceptowała propozycję, mając nadzieję na uratowanie męża. Męża nie tylko nie udało się uratować, ale nawet nie miała możliwości się z nim spotkać. Na dodatek radzieckie władze nakłaniały ją do przyjęcia obywatelstwa ZSRR. Gdy odmówiła, została aresztowana i zesłana do sowchozu pod Kujbyszew nad Wołgą. Tam, ze względu na trudne warunki życia, powróciła choroba płuc.
Po uwolnieniu w następstwie układu Sikorski–Majski (30 lipca 1941 r.) z uwagi na pogarszający się stan zdrowia została ewakuowana wraz z sierocińcem. Przez Bombaj w Indiach dotarła do Bejrutu w Libanie, gdzie jej mąż – również zwolniony dzięki traktatowi Sikorski–Majski – był pracownikiem Poselstwa Polskiego w Bejrucie.
W ostatnich latach wojny Hanka Ordonówna mieszkała kolejno w Palestynie, Indiach i Syrii. Po wojnie osiedliła się w Bejrucie. Tu dała swój ostatni koncert. Ciężko chora na gruźlicę wycofała się z życia estradowego i poświęciła malarstwu. Odkryła swoje nowe talenty: pisała książki, komponowała piosenki. Pomimo cierpienia, zapamiętano ją jako zawsze uśmiechniętą.
Prezydent Libanu Bichara Houry przyznał jej wysokie odznaczenie państwowe, którego z powodu postępującej choroby nie mogła odebrać osobiście. Zrobił to za nią mąż Michał, wręczając skomponowany na cześć Prezydenta specjalny hymn i osobiście napisany przez Hankę list z podziękowaniami, który zatytułowała – Liban, moja druga Ojczyzna.
Na jej grobie w Bejrucie wykuto napis:
Śp. Maria Hanna Tyszkiewiczowa
Hanka Ordonówna
25 IX 1902 – 8 IX 1950
Tyś jest ucieczką moją od uciśnienia
zachowasz mię i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię
Ps. XXXII. 7.